niedziela, 7 kwietnia 2013

libańskie turnovers, czyli zawijańce ze szpinakiem

Zachwyciłam się kuchnią żydowską, wschodnią, arabską, a ostatnio urzekła mnie libańska.
Moją najnowszą kuchenną biblią jest książka Salmy Hage. Piękne zdjęcia, zachęcające i kryjące w sobie obietnicę nowych smaków przepisy, a wykonanie i składniki w zasięgu ręki i umiejętności.
Wypróbowałam już kilka, a dzisiaj wyjątkowy pomysł na...no właśnie, nie wiem, jak oddać nazwę tego wytrawnego wypieku.
Jest to rodzaj pieczonych drożdżowych pasztecików, ale samo ciasto jest bliskie naszym podpłomykom. Zostawiłam nazwę turnovers, chociaż myślę, że 'Zawijańce' to doskonałe tłumaczenie; formuje się je właśnie przez zawijanie boków. To, co powstaje ma trochę nietypową ale uroczą formę, a smak wyjątkowy.







Składniki:
ciasto:

200g mąki chlebowej pełnozbożowej, ja użyłam żytniej 2000
175g mąki pszennej
1 opakowanie (8g) suchych drożdży
1 i 1/2 łyżeczki soli
2 łyżeczki oliwy virgin
około 300ml gorącej wody
1 jajko lekko ubite z 2 łyżkami wody






nadzienie:

250g szpinaku, bez twardych łodyg, rozdrobnionego
4 małe cebule, pokrojone w drobną kostkę
sok z 1 cytryny
5 łyżek oliwy virgin
1 por, cienko pokrojony
1 łyżeczka sumaka mielonego
1 łyżeczka przyprawy 7 spices 
sól, pieprz







Jak zrobiłam:
ciasto:

1.   Do miski wsypałam oba rodzaje mąki, dodałam sól i drożdże. Wymieszałam, po środku zrobiłam dołek i wlałam oliwę. Stopniowo dodawałam gorącą wodę i zaczynałam wyrabiać. Ilość wody można zmniejszać lub zwiększać, w zależności od konsystencji ciasta. 

2.   Ciasto wyrabiałam przez około 10 minut. Jeżeli jest za mokre, trzeba podsypywać mąkę, jeżeli za suche, można dodać trochę wody.

3.   Przełożyłam do natłuszczonej miski, przykryłam folią spożywczą i zostawiłam na 1 godzinę do wyrośnięcia. Ciasto pięknie wyrosło, podwoiło swoją objętość.





Kiedy ciasto rosło, przygotowałam nadzienie.

nadzienie:

1.   Podgrzałam oliwę. Dodałam por i cebulę i smażyłam przez 5-8 minut, mieszając. Dodałam przyprawy i cytrynę i gotowałam przez 1 minutę.

2.   Dodałam szpinak i dusiłam aż zmiękł. Przyprawiłam i wystudziłam


4.   Piekarnik rozgrzałam do 230'C. Wyrośnięte ciasto lekko wyrobiłam jeszcze raz. Podzieliłam je na 20 części, z każdej uformowałam kulkę. Kulki lekko oprószyłam mąką. Każdą rozwałkowałam na równe, okrągłe placki.

5.   Po środku każdego placka nakładałam nadzienie, a brzegi lekko zwilżałam wodą. Zawijałam brzegi na trzy do środka, zlepiając krawędzie. Zawijańce posmarowałam z wierzchu jajkiem rozbełtanym z wodą. Piekłam przez na natłuszczonej blaszce przez około 20 minut, aż były lekko złociste z wierzchu. 





Zawijańce najlepsze są na gorąco, prosto z piekarnika. W najbliższych dniach podam przepisy na sałaty w stylu libańskim, orzeźwiające i niezwykłe w swoich kompozycjach składników.

Inna propozycja nadzienia:

200g zielonej fasolki (użyłam mrożonej)
opakowanie białego serka śmietankowego
cebula pokrojona w kostkę
ser cheddar starty na drobnych oczkach
sól, pieprz
Wszystkie składniki nadzienia wymieszałam i na chwilę wstawiłam do lodówki, żeby nadzienie stężało.



13 komentarzy:

  1. Połączenie szpinaku i sera to dla mnie mistrzostwo, jeśli o smaki chodzi :-) Więc chętnie bym się skusiła na takiego zawijańca!

    OdpowiedzUsuń
  2. Przesmaczne!
    Piękne rustykalnie.
    U mnie też pierożki,choć zupełnie z innej świata strony...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję za miłe słowa! zajrzę z przyjemnością do Ciebie:)

      Usuń
  3. ale fajne! zwłaszcza, że ze szpinakiem, który wprost wielbię :D a nazwy tych zawijańców jeszcze nigdy nie słyszałam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nazwę 'zawijańce' wymyśliłam sama, żeby była jasnośc;) a ta angielska to 'turnovers'. dzięki Jey!:)

      Usuń
  4. pysznie sie perezentują, chętnie bym spróbowała takiego smakołyku :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rajcują mnie wszelkiego rodzaju nadziewane pierożki. Fajny farsz podałaś ten drugi z fasolką i cheddarem. Pozdrawiam serdecznie:-)!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawe i całkiem mi nieznane... Libańska kuchnia toteż dla mnie zupełnie niepoznany obszar..
    Warto poszerzać horyzonty więc z radością skorzystam z inspiracji:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo interesujące danie. Fajnie popróbować dań, których nie znamy a nawet (jak w moim przypadku) o których nie słyszeliśmy :)

    OdpowiedzUsuń